JANUSZ MALINOWSKI

PROMOCJA KSIĄŻKI- " SIĘ NAPISAŁO" Się poczytało Coraz dłuższa jest półka z książkami, których autorami są lubelscy dziennikarze. W ostatnim czasie na półce tej zrobiło się trochę ciaśniej, bowiem trzeba było zrobić miejsce dla tomu pachnącego jeszcze drukarską farbą, autorstwa Janusza Malinowskiego, przekornie zatytułowanego -- „Się napisało”.

Pewne, że Malinowski sprawił sobie i nam, swoim czytelnikom, dużą frajdę. Przysposobił mianowicie do druku swoje najlepsze gazetowe publikacje, których przez pół wieku zgromadził nad podziw wiele. A więc: Przywołuje lubelską przeszłość i barwnie o niej opowiada. A potem wyrusza, a my z nim, do różnych miejsc w kraju i świecie. Miejsc zawsze barwnych, zamieszkanych przez godnych poznania, ciekawych ludzi. Z łatwością porusza się wśród literackich form i gatunków. I tak warsztatowi reportera towarzyszy czułość poety, nieobce mu są: satyra, dokument, tłumaczenia niemieckiej i rosyjskiej poezji. Godna uwagi jest jego wierność szlachetnej i pięknej polszczyźnie. A także zdrowemu rozsądkowi, co pomocne jest w dobrotliwym, choć także krytycznym, portretowaniu bliźnich, bohaterów felietonów.

Książkę otwierają opowiadania dedykowane jego idolom literackim, poczynając od Raymonda Chandlera, „którego metafory – przyznaje – obezwładniają jak gaz łzawiący i który uczynił kryminał czarną perłą literatury”. Dobre, nie? W następnym rozdziale pomieścił kilka reportaży, na miejscu pierwszym proponując „Hrabal, węgorz i złoty tygrys”, w którym brawurowo opowiedział tajemnice i smaki praskiej piwiarni. Jest dalej miejsce na zgrabne felietony inspirowane przez życie; wreszcie -- na wybór komentarzy zamieszczonych na Facebooku i kilka wierszy, które miały być drogą do niewieścich serc, a stały się dla młodego Janusza kluczem do dziennikarskiej kariery.

Spotkanie autorskie Janusza Malinowskiego i zarazem promocja książki „Się napisało”, miało miejsce – dla kronikarzy: 7 maja 2018 -- w życzliwym dla dziennikarzy Domu Kultury LSM. Finał dla nas, słuchaczy, był dość nieoczekiwany. Janusz ,mianowicie, opowiedział o swojej obecnej pasji, która przemieniła go – jak powiedział z autoironią-- w dziennikarza śledczego. W największym skrócie, chodzi o to, aby jednej z lubelskich ulic nadać imię bohaterskiego woźnego lubelskiego magistratu, Jana Gilasa, który podczas bombardowania Lublina przez Niemców 9 września 1939 r., na własnych rękach wyniósł z ratusza bombę lotniczą, przypłacając ten czyn własnym życiem. .