ODSZEDŁ RED. MAREK ADAM JAWORSKI

(MAJ)

M.A. Jaworski urodził się 5 XI 1928 r. w Chełmie. Był synem redaktora, poety i prozaika Kazimierza Andrzeja Jaworskiego. Ukończył Liceum Ogólnokształcące im. S. Czarnieckiego w Chełmie oraz Wydział Prawa na KUL-u, a także Centralną Szkołę Dziennikarską przy KC PZPR  w Warszawie. Do dziennikarstwa trafił jeszcze w czasie studiów.

Jako student w wieku 19 lat rozpoczął pracę zawodową w „Sztandarze Ludu” (1948-1957), potem, przeniósł się do Szczecina na stanowisko sekretarza redakcji „Głosu Szczecińskiego”(1957-1965). Do Lublina wrócił w styczniu 1965 r. Tu do 1989 r. był redaktorem naczelnym dwutygodnika społeczno-kulturalnego „Kamena”. Na emeryturę (po krótkiej pracy w „Dzienniku Lubelskim”) przeszedł w 1991 r. Poza osiągnięciami redaktorskimi  (nakład „Kameny” pod jego kierownictwem wzrósł ośmiokrotnie) zajmował się publicystyką własną,   również i satyryczną drukując swe prace niemal w stu pismach, w tym m.in. w „Odrodzeniu” „Nowinach Literackich”, „Po Prostu”, „Odgłosach”, „Szpilkach”, „Karuzeli”. Cykl jego prasowych reportaży zatytułowany jest „Od Hamburga do Monachium”.  Poezją zajmował się, jak mówił, „w razie duchowej potrzeby”. Debiutował w czasopiśmie „Światło” (1946). Jego utwory tłumaczono na języki: rosyjski, ukraiński, niemiecki i chorwacki. WydaŁ zbiorek poetycki Wisła w Kazimierzu" i powieść dla młodzieży "Drewniane szable".

Laureat nagród, m.in. Nagrody Wojewódzkiej w Lublinie (1970 r.) i ZG RSW „Prasa-Ksiązka-Ruch” (1983)..Odznaczony m.in. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski i Złotym Gryfem Pomorskim. Redaktorze Jaworski, odpoczywaj w pokoju! SDRP LUBLIN

Nie żyje red. ANDRZEJ MOLIK

W nocy z soboty na niedzielę, 21/22 lutego 2015 roku, zmarł redaktor Andrzej Molik – znakomity dziennikarz, publicysta, felietonista, krytyk teatralny, bloger, wspaniały kolega. Przegrał z ciężką chorobą. Przez kilkadziesiąt lat był ważną postacią lubelskiego życia dziennikarskiego i kulturalnego. Miał 67 lat. Andrzej urodził się 21 stycznia 1948 r. w Krośnie Odrzańskim. Swoje dorosłe życie związał z Lublinem. Tutaj ukończył filozofię na KUL, tutaj też przez kilkadziesiąt lat parał się dziennikarstwem, przechodząc w tym zawodzie wszystkie szczeble wtajemniczenia – od adepta po redaktora. Swoją przygodę z dziennikarstwem rozpoczął już w czasach studenckich. Od 1967 r. był wyróżniającym się dziennikarzem studenckiego dodatku „Kuriera Lubelskiego”, zatytułowanego „Konfrontacje”. W 1971 redagował „Biuletyn Festiwalowy” wydany z okazji VI Studenckiej Wiosny Teatralnej w Lublinie, a w rok później z okazji festiwalu studenckiego pismo pt. „Terpsychora ‘72. Recenzje – Opinie – Informacje”. W 1974 r. został zatrudniony na etacie dziennikarskim w „Kurierze Lubelskim”, w którym przepracował prawie 40 lat, aż do przejścia na emeryturę. W latach 1976 – 89 był redaktorem depeszowym i technicznym tej poczytnej gazety. Na tym stanowisku wraz z red. Cezarym Mikulskim uzyskał III nagrodę Klubu Dziennikarzy Depeszowych SDP za rok 1978 w kategorii gazet popołudniowych. Ale pasją Andrzeja była przede wszystkim kultura: teatr, film, plastyka, muzyka. Objąwszy w 1990 r. stanowisko redaktora prowadzącego dział kultury, poświęcił się jej bez reszty. Nie było wydarzenia kulturalnego w Lublinie, w którym by nie uczestniczył i o którym w gazecie nie wyraziłby swej opinii.  Teksty podpisywane imieniem i nazwiskiem bądź też inicjałami „mol”, albo „tam” były z uwagą czytane przez zainteresowanych oraz rzesze czytelników, którzy na ich podstawie wyrabiali sobie zdanie na temat recenzowanego wydarzenia artystycznego. Wybór swoich artykułów publicystycznych wydał w książce „Listy uwierzytelniające (teatralne) „, która na rynku wydawniczym stała się wydarzeniem artystycznym. Zainicjował i był redaktorem gazetki klubowej wydawanej przez popularny klub – restaurację „Hades” pt. „Gazeta Towarzyska HADES”. W 1980 r. przyznano mu Nagrodę Młodych SDP. Po przejściu w stan spoczynku nie odłożył pióra. Na stronie internetowej „Dziennika Wschodniego” prowadził poczytnego bloga, współpracował z „Akcentem” i Lubelskim Informatorem Kulturalnym „Zoom”.  Red. Andrzej Molik był członkiem Polskiej Sekcji AICT - Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych, a także FIPRESCI – Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych, zasiadał w jury rozlicznych konkursów teatralnych, kabaretowych, plastycznych.  W 1980 roku otrzymał Nagrodę Młodych SDP, w 2007 r. Medal Prezydenta Miasta Lublin za zasługi w dziedzinie kultury.
Red. Andrzej Molik odszedł w pełni sil twórczych. Niestety, już nie zrecenzuje żadnego wydarzenia artystycznego. Wraz z jego odejściem lubelskie dziennikarstwo i lubelska kultura poniosły wielką stratę. Andrzeju, będzie nam Ciebie brakowało! Odpoczywaj w pokoju.Koleżanki i Koledzy z LO SDRP.

Nie żyje red. ADAM KLACZYŃSKI

Nie żyje red. ADAM KLACZYŃSKI 2 maja 2013 r. zmarł nagle, w wieku 65 lat, nasz kolega Adam Klaczyński Z wykształcenia prawnik, od zawsze dziennikarz, błyskotliwy i z dużym poczuciem humoru. Ogromnie życzliwy ludziom, umiejący cierpliwie słuchać każdego rozmówcy Pracował w wielu redakcjach, wszędzie zyskując opinię bardzo zdolnego i rzetelnego dziennikarza. Między innymi w codziennej prasie lubelskiej, zamojskiej i siedleckiej. W Polskiej Agencji Prasowej, gdzie, jak wspominają koledzy, do dziś nikomu nie udało się pobić jego rekordu w przekazywaniu informacji. W dwutygodniku Związkowiec i tygodniku Łączność. Wreszcie, w ostatnim czasie w magazynie Eurogospodarka, w którym publikował świetne reportaże o bezdomności. Jedną z pasji Adama był sport, więc i ten temat chętnie podejmował w swoich artykułach. Sam, z powodzeniem, próbował sił w amatorskich biegach maratońskich. Adam nie miał łatwego życia. Borykał się z różnymi trudnościami osobistymi, ·z którymi nie zawsze dawał sobie radę, a mimo to zachowywał pogodę ducha. Dla wszystkich, którzy go znali i cenili, jego odejście to duża, niepowetowana strata

Nie żyje redaktor WOJCIECH KLUSEK

Nie żyje redaktor Wojciech Klusek. 3 września 2012 r., po kilkuletniej, heroicznej walce z nieuleczalną chorobą, odszedł ten, co zawsze potrafił – jak pisał C.K. Norwid – „odpowiednie dać rzeczy słowo”. Miał dopiero 61 lat. Wojtek dziennikarskie, pierwsze kroki stawiał w środowisku akademickim Lublina. Zawodowe szlify zdobył w Redakcji Kuriera Lubelskiego”, z którą był związany przez ponad 30 lat. Współpracował też z bliskimi mu ogólnopolskimi pismami młodzieżowymi, jak „ITD.” i „Sztandarem Młodych”. Specjalizował się w dobrze mu znanej problematyce szkolnictwa wyższego. Ale nie ograniczał się tylko do tej, wymagającej taktu, a nie rzadko i ekwilibrystyki językowej, tematyki. Z równie dużym temperamentem pisał o sprawach gospodarczych czy społeczno-politycznych.  W opisie tych ostatnich zdawała się przyświecać mu myśl C.K. Norwida: „Nie trzeba kłaniać się Okolicznościom, a Prawdom kazać, by za drzwiami stały”.  Do podejmowanych tematów potrafił dobrać adekwatne słowo i zachować właściwą miarę. Dotyczyło to zarówno spraw poważnych, jak też lżejszych z zakresu show biznesu czy kulinariów.
Pracę zawodową łączył z badaniami nad historią prasy.  Wyrazem tego było uczestnictwo w seminarium doktoranckim z zakresu prasoznawstwa w Uniwersytecie Warszawskim, a także publikacje z tego zakresu w profesjonalnych pismach, jak „Zeszytach Prasoznawczych” UJ czy „Materiałach Pomocniczych do Najnowszej Historii Dziennikarstwa” UW. Swą wiedzą zawodową i doświadczeniem dzielił się ze słuchaczami Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. M Wańkowicza w Lublinie, w której prowadził zajęcia. W. Klusek był współautorem okolicznościowej publikacji książkowej „To się nadaje do Kuriera”.

Wojtek od początku swego rendez vous z dziennikarstwem stawiał przed sobą wysokie wymagania i starał się im sprostać. Doceniali to jego czytelnicy, przyznając mu nagrody i wyróżnienia. W 1975 r., a więc na początku swej kariery zawodowej, otrzymał „Laur Czerwonej Róży” dla najlepszego dziennikarza studenckiego w kraju. W cztery lata później Lubelski Oddział SDP uhonorował go „Nagrodą Młodych”.  W 2009 roku kapituła Stowarzyszenia Dziennikarzy RP w Lublinie przyznała mu tytuł „Młodego Dinozaura”.   Walczył już wówczas z ciężką chorobą.  Nie odebrał go osobiście, ale skierował do nas – dziennikarzy – okolicznościowy adres, w którym wyraził wielką radość z tego lauru, a jednocześnie zasugerował, że on wieńczy jego aktywność zawodową.  Nie wierzyliśmy!  Z czasem znów zebrał siły i chwycił za pióro.  To dawało nadzieję.

Wojtku, pozostajesz z nami, jako ten, który potrafił „odpowiednie dać rzeczy słowo”. Koledzy z SDRP w Lublinie

WIĘCEJ